środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 14

( Bella )


Edward oświadczył mi się co mnie bardzo uszcześliwiło.Nie wiemy jeszcze kiedy ślub ale tą decyzje zostawiamy Alice. Chochlik gdy tylko się dowiedział skakał ze szczęścia jak ja. Szczęśliwi czasu nie liczą. Do tych szczęśliwych zaliczam się ja i Cullenowie. Od pierwszego spotkania z Rodziną Cullenów minęło osiem miesięcy. Ten czas tak szybko mija.. Ale my mamy przecież wieczność. Niedługo koniec roku szkolnego... Lauren  oczywiście zostawiła Edwarda w spokoju. Jutro jest bal maskowy w szkole. Oficjalnie nie lubię imprez czy bali ale poświęnce się. Raz się żyje. Szczególnie to Edward mnie prosił abym poszła. Ja - naiwna i zakochana po uszy w nim zgodziłam się. Spojrzałam na zegarek a , widniała na nim godzina 08:57. Obróciłam się na bok a moim oczom ukazał się Edward. Chłopak uśmiechał się łabuzersko. Taki uśmiech naj bardziej lubię.
Całą noc u niego w pokoju leżeliśmy na jego łużku i rozmawialiśmy o mojej przeszłości.
- O czym myślisz ? - spytał. Spojrzałam na ukochanego. Promyki słońca padały prosto na jego twarz przy tym ona zaczęła iskrzeć.
- O wszystkim. O nas i o tym co będzie w przyszłości.- wyznałam.
- Chodź.- powiedział po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
Usiadłam mu na kolanach rękami oplatając szyję.
- Gdzie reszta? - spytałam się ponieważ dopiero zdałam sobie sprawę że jesteśmy sami w domu. Tylko my i nikt więcej...
- Na polowaniu. A co??- dopytywał się.
- A nic..
- Bello..
- Tak ?
- Wiesz że mi możesz powiedzieć wszystko .
- Tak wiem..
- A więc ??
- No bo ja.. Może lepiej tak. - Moje usta zaczęły całować namiętnie jego. Zaczęłam rozpisać jego koszulę na co ten się zaśmiał.
- Mała spryciula..
- Ja tylko chcem wykorzystać sytuację- broniłam się uuśmiechając się zadziornie.
-  Mam taki sam pomysł wiesz??
- Yhymm.. - I zaczęłam kończyć wcześniej zaczentą czynność.  ( ..........)
( Chyba nie muszę pisać co było potem  aut. )



Przepraszam was za nieobecność na waszych blogach ale nie miałam dostępu do internetu. Dziś sylwester a ja " Lol's " muszę siedzieć w domu. Wolny czas będę siedzieć na telefonie. Chcę niektórych poinformować że cały blog prowadze na telefonie. Piszę na tel. bo głupi komputer szaleje dosłownie. Pa pa I dozobaczenia za Rok.

PS. Wiktoria Stoessel ( Nw jak się to piszę ) Dlaczego ?? No ja się Pytam Dlaczego usunęłaś bloga którego pokochałam :( Aż mi na płacz się zebrało. Jednak mam nadzieję że powrócirz z pisaniem. Radość z życia powróci razem z tobą i twoim blogiem. Będę Tensknić ;(

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział

( Bella )
 Staliśmy przed drzwiami wielkiej sali. Denerwowałam się przed spotkaniem z Wielką Trójcą.  Ciałem byłam tu ale myślami błądziłam jak ochronić rodzinę. Gdy owe drzwi się otworzyły a z nich wyszła Jane przestraszyłam się. Nigdy jej nie lubiłam i to ze wzajemnością. Pośpiesznie założyłam na rodzinę tarczę.  Gdyby użyła swojego daru na którymś z Cullenów to rozerwała bym na strzępy.
- OOczekują na was w bibliotece. - odparła .
Szliśmy pięknie zdobionym korytarzem w stronę biblioteki. Byłam tam wiele razy. Jane kazała mi zaprowadzić bo sama zniknęła pod pretekstem '' Obiad Czeka ''.
- Witam ..- odparłam gdy moim oczom pojawili sie władcy.
Aro uśmiechnął się na mój widok . Reszta przywitała się z nimi i poszliśmy do wielkiej sali bo Arowi przeszkadzało otoczenie. Stary Cep i tyle.
-  Co was do nas sprowadza ?? - spytał siadając na środkowym tronie a po obuch stronach jego bracia.
- Mamy wam ważną informacje do przekazania - powiedział Carisle.
- Mogę prosić ? - zwrócił się do mego ukochanego aby podał mu rękę. Edward podszedł do niego. Stali tak około 2 minut.
- Maria? Hmm...Około 50 wampirów przeciwko nam. Musimy się ich pozbyć! - powiedział Aro głosem niewznoszącym sprzeciwu.
- Czy...- chciał powiedzieć coś Jasper lecz mu przerwano.
- Ta dwójka ma niezwykłe dary. Idealne do mojej kolekcji.- powiedział Stary Cep.
- Bracie przecież oni spisują przeciwko nam!!- odparł szyderczo Kajusz.
- Ta dwójka nie. Oni odeszli od Marii. Żywią się krwią zwierzęcą .- odparł.
Kajusz nie wie o co chodzi a się spiera.Chwilę później Aro wytłumaczył nierozumnemu o co chodzi. Marcus słuchał uważnie. Zawsze mało mówił i przypomina wrak wampira.
-Jesteśmy jeszcze wam potrzebni ,?- spytałam się zniecierpliwiona.
- Nie. Dziękujemy że nam to przekazaliście. Jesteśmy wam bardzo wdzięczni.-  Odparł Marcus. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z sali. Miałam dość tutaj przebywać . A więc odeszlijjuż od Marii.. Po kilku godzinach byliśmy w domu. Muszę odpocząć. Poszłam do pokoju Edwarda kładąc się na łużku. Ukochany położył się obok mnie całując po szyi. Usiadłam mu na kolanach co mu się chyba spodobało.
- Bello..-odparł poważnie.
- Tak? - spytałam patrząc mu w oczy.
- Mam do ciebie jedno pytanie.- powiedział.
- Słucham?,
Wstał i podszedł do jednej z czarnych szafek szukając czegoś. Gdy skoczył w rękach miał małe czarne pudełeczko. Uklęknął na jedno kolano przede mną.
- Isabello Marie Swan Volturi czy zostaniesz moją żoną ? - spytał. O boże! On mi się oświadcza ! Tyle czekałam na ten moment!
- Yyy Ja Edward... Oczywiście że Tak ¡!!!- pisnełam radosna. Na jego twarzy widać było szczęście i ogromną radość. Wyciągnęłam rękę przed siebie przez co Edward założył mi pierścionek. Był przepiękny. Miał kolor srebrny z pięknymi małymi diamęcikami. Ukochany wziął mnie w ramiona po chwili całując zachłannie ale też namiętnie.
- Kocham Cię..- odparłam.
- Kocham cię.- powiedział i zaczął kończyć swoją poprzednią czynność czyli zaczął mnie ponownie całować. Ja oczywiście oddawałam je tak samo jak on.






Elo kochani !!! Idą Święta :** Wreszcie po tym głupim projekcie. Wreszcie Wolna. Czuje się jak ptak wypuszczony z klatki. Omomom :**  Nareszcie przerwa od szkoły...A więc imfo::
- następny będzie po świętach ale przed Sylwestrwm bo porządki w domu,,
- Życzę wam wesołych Świąt Ogromną ilość prezentów i dużo Zdrowia ;*****
Do Nexta my Skarbki:***

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 12

( Bella )

Lilian i jej partner pobiegli a my ruszyliśmy w stronę domu. Polubiłam ich.
- Co sądzicie o Marii ? - spytała Rose.
- Musimy powiadomić Volturi. - odparł Carisle.
- Armia zaatakuje za dwa tygodnie.-powiedział Edward. Musiał wyczytać to z ich myśli.
- Więc niedługo będziemy musieli wybrać się do Włoch. - odparła Esme. Resztę czasu spędziłam z Edwardem i jego rodzeństwem. Śmialiśmy się szczególnie z Emmeta i jego żartów. Alice już szykowała kolejne zakupy na co męska część była przygnębiona. Jednak ja ja wiedziałam że udawali.
- Alice czy oni tak zawsze?? - spytałam chochlika.
- Taak. Bello a ty ze mną pojedziesz i z Rose prawda.? - błagała ze słodkimi oczami.
- Yyy...Tak Alice pojadę. - odparłam uśmiechając się.

( Tydzień później )

Boże! Nigdy Więcej Zakupów Z Dziewczynami! Chłopacy mieli rację. To że byłam wampirem nie znaczyło że nie mogę się męczyć. Nie mówię o zmęczeniu fizycznym lecz o psychicznym. Czas mijał powoli i bez żadnych zastrzeżeń. Jutro lecimy do Włoch. Alice już wszystkich spakowała. W szkole pojawialiśmy się codziennie tylko w dni słoneczne nas nie było. W ciągu ostatnich wydarzeń czułam że to czego pragnęłam już mam. Rodzinę i ukochanego . Za nich mogę oddać życie. Myśląc o tym dotarłam do klasy od Biologi. To jedyna lakcja jakiej nie lubię. Usiadłam w ostatniej ławce wraz z Edwardem.
- Moi drodzy! Jak wiecie dziś zaczynamy nowy dział czyli ,, Tkanki Roślinne ''. Na tej lekcji będziecie pracować w grupach. Podzielcie się na pięcio osobowe składy. - powiedział i zaczął rozdawać mikroskopy. Ja i Edward byliśmy razem w grupie z Ericem  , Angelo i Lauren. Ostatniej nienawidzę! Małpa jedna przystawia się do Edwarda. Prawie straciłam kontrolę nad sobą gdy zobaczyłam jak ona się do niego dobiera.

* (Retrospekcja )*
Szłam wolnym krokiem do Alice spytać się czy nie widziała Edwarda. Jednak ta też go szukała. Gdy szłyśmy w stronę sali od W-F to co zobaczyłam wmurowało mnie w ziemię.  Lauren stała przodem do obiektu poszukiwań. Ten powoli próbował ją od siebie odsunąć lecz ta leciała do niego jak mucha na lep. Nieźle wkurwiona podeszłam do dwójki odciągając namolną Idiotke od mojego chłopaka. Wyjebałam jej z prawego sierpowego przez co ta poleciała na ścianę korytarza. Chciałam jeszcze raz jej przyjebać ale powsrzymała mnie dwójka przyglądających się całemu zajściu.
- Jeszcze raz coś takiego będzie miało miejsce to nie ręcze za siebie- warknęłam do dziewczyny która rozmasowywała napuchnięty policzek. Ukochany objął mnie w pasie szepcząc co chwilę żebym się uspokoiła.

*( Koniec Retrospekcji )*

Lekcja minęła na wrogich spojrzeniach rzucanych przez Laurem w moją stronę. Nasza grupa oczywiście wygrała i wszyscy oprócz Idiotki dostali szóstki. Nauczyciel widział że Lauren nic nie robi i wstawił jej jedynkę. Przez tą małpe w domu Emmet ciągle się ze mnie nabijał. Ponieważ że to była nasza ostatnia lekcja skierowałam sie z miedzianowłosym do jego srebrnego volvo.
Już za kilka godzin lecimy do Włoch. Dawno mnie tam nie było.
Przez ostatnie wydarzenia zrozumiałam co to jest miłość. Uczucie które nigdy nie słabnie. Tym uczuciem zostałal obdarzona 100 lat temu i ono przetrwa na WIĘKSZOŚĆ. Kocham Edwarda a on mnie. Już nic nas nie rozłączy. Ja i on tworzymy jedność.Jednością byliśmy i będziemy na wieki.



Hej Kochani moi :*** Rozdział trochę mi nie wyszedł Wieem...;( ;( Przepraszam Was za trochę długą nieobecność. Wiem że uznacie mnie za wariatke ale dla mnie nawet 3 dni. Nn nie wiem kiedy będzie jakby co napiszcie do mnie na GG albo to ja was powiadomie w komach :*** Pa pa kochani. ( *.* ) ( *.* )

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 11.


Przepraszam za opóźnienie. Robię projekt na polski i to zajmuje mi trochę czasu. Mam nadzieję że zrozumiecie. Rozdziały będą częściej po 19 grudnia . I mam takie pytanie czy chcecie aby Lilian i Cris dołączyli do rodziny Cullenów ? Bo ja sama nie wiem. Mam nadzieję że trochę mi poradzicie :* Liczę na was :) Pa i do Nexta.








( Lilian )

Cała rodzina była taka miła. Taka trochę ludzka. Mają ludzkie odruchy i wogóle. Też tak bym chciała.
- Nic się nie stało. Ja mam dar ognia a Cris ma dar teleportacji. - odpowiedziałam na pytanie chłopaka postyrą podobną do miśka.
- Czy mogli byście zademąstrować? - spytał założyciel rodziny na co się uśmiechnęłam. Cris podszedł do nie wysokiej brunetki stojącej koło chłopaka o miedzianych włosach. Złapał ją za rękę na co jej partner warknął. Cris nic z tego nie robiąc użył swojego dary i po chwili znaleźli się na drugim końcu polany. Wszyscy wyglądali na zdymionych.
- Łał! Fajne to! I ty nawet możesz tak wszędzie? - zapytała dziewczyna.
- Tak.- odparł i podbiegł do mnie przytulając czule.
- To teraz moja kolej.- Uniosłam ręce do góry a z nich zaczęły się wydobywać iskierki. Po chwili z moich dłoni ział ogień. Na twarzy zebranych było widać zachwyt. Dopiero teraz przypomniałam sobie o Marii.
- Musimy już wracać. Zobaczymy się niedługo.- powiedziałam uśmiechając się szeroko. I to bardzo szybko się zobaczymy. Pomyślałam u duchu.
- Do zobaczenia! - odparłam razem z Crisem. Zaczęliśmy biec a w oddali usłyszałam ciche" Cześć ".
- Polubiłam ich.- powiedziałam do ukochanego
- Ja też.- odparł. Spojrzałam w jego czerwone oczy z małymi przebłyskami złota. Od trzech tygodni żywimy się krwią zwierzęcą. Moje oczy wyglądały podobnie.
- Kocham Cię wiesz o tym ? -spytałam.
- Wiem i ja ciebie też kocham. - powiedział i wpoił się w moje usta całując łapczywie. Z chęcią te pocałunki oddawałam. Teraz  został tylko plan jak uciec od Marii.

czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 10

( Bella )

Alice miała wizję. Były w niej dwie dziewczyny i chłopak. Jedną z nich była Maria. Wampirzyca która mnie zmieniła. Podążali w naszą stronę. Spanikowana oderwałam dłoń od ręki Alice. Spojrzałam po twarzach reszty. Jedynie Edward wiedział co jest grane.
- Maria idzie tu. - powiedziałam. Jasper był zszokowany jak reszta.
- Była też jakaś dziewczyna i chłopak. Za niecałe dwie minuty tu będą. - zakomunikowała Alice. Edward słysząc to podbiegł do mnie i przywarł do siebie. Wszyscy byli skupieni. Męska część miała w ramionach swoje ukochane.
- Za 50 sekund będą tu.- szepneła Alice. Zdenerwowanie zwiększało się z sekundy na sekunde.Moje mięśnie napięły się gwałtownie. Ze strony lasu wyłoniły się trzy postacie. Dwie kobiety i mężczyzna. Maria wysoka brunetka  o sylwetce modelki. Dziewczyna obok nie wydoka blondynka a chłopak obok wysoki i umięśniony brunet. Cała trójka miała szkarłatne oczy. Jedynie ta dwójka nieznajomych wyglądała przyjaźnie. Maria wyglądała na taką która dąży do swojego celu po trupach. Po chwili byli 10 metry  przed nami.
- Miło znów was spotkać.- odparła uśmiechając sie w pół przyjaźnie patrząc to na mnie to na Jazza. .
- Co cię do nas sprowadza ? -zapytał Carisle opanowany.
- Może od początku. To jest Lilian - wskazała na blądynke- a to Cris - wskazała na bruneta.
- Miło nam was poznać.- powiedziała jak zawsze miła Esme.
- Witaj Jasper.- zwróciła się do chłopaka. na co ten przytaknął głową.
- A więc??- spytałam zniecierpliwiona.
- Mam do was prośbę.- odparła
- Jaką?? - spytałam
- Niedługo moja armia zaatakuje Volturi.  Chcę abyście nam pomogli ich pokonać.
Czy jej kompletnie odbiło? Chce walczyć z rodziną królewską o teretorium?! Niedoczekanie jej!
- Przykro nam ale musimy odmówić.- odparł Carisle.
- Dlaczego?- zapytała zawiedziona.
- Ponieważ my chcemy z nimi żyć w zgodzie. To dzięki nim ludzkość jeszcze istnieje. -odparł Carisle.
- A ty Jasper ??- spytała z nadzieją w głosie.
- Nie mam zamiaru z tobą walczyć o teretorium Volturi.
- Ach tak... No dobrze.
- Jeśli mogła byś to prosimy abyście nie polowali tutaj.- powiedział Jazz naco ta przytaknęła głową i już jej nie było. Na polanie została jeszcze ta dwójka.
- Lilian i Cris są parą i chcą od niej odejść i przejść na naszą diete.- odparł Edward po chwili.
- My po prostu mamy dość zabijania ludzi. - odparła Lilian a  Cris jej przytaknął.
- Mam jedno pytanko. - wtrącił swoje trzy grosze Emmet.
- Takk?? - spytali razem.
- Czy macie dary?? - zapytał przez co dostał od Rose w głowe.
- Ałaa... Za co??- odparł rozmasowując miejsce w które przed chwilą.
- Za głupie pytania. - powiedziała przez co wszyscy wybuchli gromkim śmiechem. Nawet Lilian i Cris się śmieli. Już darze ich sympatią.
- Nic się nie stało. Ja mam ......


No hejka Wam ! ;* Nie wiem kiedy będzie NN bo polonistka wyjechała mnie i całej mojej klasie że mamy zrobić projekt tylko w tydzień. :( Więc rozdziały będą trochę opóźnione. Ale będę pisać Nie martwcie Się. Tylko proszę darujcie mi życie za końcówke :***
Papa KoFFani....;;**

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 9

( Bella )

Byliśmy na polanie do gry w Bejsbola. Byłam ubrana w czarne leginsy i białą bejzbolówkę które dała mi Alice. Podzieliliśmy się na dwa składy. Emmet , ja, Alice i Jasper byliśmy razem. W drugim składzie był Edward, Rose, Esme i Carisle. Gra przebiegała spokojnie i fajnie. Nasza drużyna wygrywała 5 punktami. Po niecałej godzinie wygraliśmy. Podbiegłam do Emmeta przybijając mu piątkę. Postanowiliśmy zrobić ognisko. Emmet przyniósł drewno a Jasper i Carisle zrobili siedzenia.
Opowiadaliśmy sobie historyjki i różne opowiadania.  Była bardzo miła atmosfera między nami. Emmet na chwilę znikną pod preteksttem "zaraz wracam". Po niecałych 2-uch minutach wrócił z odtwarzaczem CD. Siedziałam cały czas oparta o Edwarda trzymając go za rękę. Co chwilę szeptał mi do ucha że mnie kocha na co ja odpowiadałam tym samym. Emmet włączył jaką muzykę. Edward poprosił mnie do tańca naco ja niechętnie się zgodziłam. Ja przecież nie umiem tańczyć! Kołysałam sie w ramionach Edwarda przytulona do niego. Po niecałych 4 godzinach zaczęliśmy się zbierać do domu. Spojrzałam na Alice. Jej oczy były zamglone. To znaczyło tylko jedno. Wizja. Podbiegłam do niej i dotknęłam. W jej wizji zobaczyłam dwie dziewczyny i chłopak. Jedną z nich była ....

Końcówka taka tajemnicza....Ehh . Nn będzie jutro :) Obiecuje. Teraz gdy tylko dowiedziałam się że nie mam żadnych zagrożeń rozdziały będą częściej :* Pozdrawiam :*
PA Kochani :) Kocham Was . Dosłownie .Bye.

Rozdział 8

( Bella )

- Zaczęło się to w czasach wojny secesyjnej . Jak każdy młody chłopak chciałem zostać żołnierzem. Ja byłem odpowiedzialny za kobiety i dzieci. Pewnego dnia wracałem z jakiegoś spotkania. Na mojej drodze stanęły 3 piękne dziewczyny.Maria, Lucy i Nattie.  Dopiero później zorientowałem się że one mają szkarłatne oczy . Zacząłem uciekać lecz było za późno. Kły Marii wbiły się w moją szyję wstrzykając jad. Po przemianie Maria wytłumaczyła mi wszystko. Od tamtej pory byłem w jej armi. To że umiałem walczyć dawało jej przewagę. Uczyłem nowonarodzonych bronić się i atakować. Po każdej z bitew moim obowiązkiem było unicestwić członków armi bo narażali nas na Volturi. Byłem zauroczony w niej a ona to wykorzystała. Kiedy to zrozumiałem odeszłem od niej. Podróżowałem dopuki nie spotkałem Alice.- Powiedział.
- O co może jej chodzić ??- spytałam.
- Być może chodzi o jakąś bitwe o teretorium.- odparł.Siedzieliśmy dalej w ciszy..
- I ty miał byś w niej walczyć ??
- Prawdopodobnie. - odparł.
- Chodź. Pewnie się denerwują.- powiedziałam.
-Taak.- odparł i już go nie było.
Wstałam powoli z ziemi otrzepując spodnie z ziemi. Po drodze zapolowałam na sarne. Spojrzałam na niebo. Były na nim szare wręcz czarne chmury. W oddali zobaczyłam dom Cullenów. Chyba szykuje się gra w Bejsbol.

Rozdział pisałam w szkole :* Trochę mi nie wyszedł..Kochani NN będzie prawdopodobnie jutro lub dziś :* Baj Baj..:**

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 7

( Lilian )

Siedziałam na skórzanej kanapie słuchając planu bitwy. Przewudczyni mówiła coś o jakimś doświadczonym w walce chłopaku. Nie interesowało mnie to. Itak niedługo ucieknę. Nie chce walczyć . Chcę normalnie egzystować. Bo życiem tego nazwać nie można. Ta Idiotka chcę walczyć o teretorium z Volturi z 45 wampirami. Chciała namówić też rodzinę Cullenów. Gdy tylko usłyszałam o wegetarianiźmie postanowiłam zrezygnować z krwi zwierzęcej. Moje rozmyślnia przerwała Maria.
- Lilian i ja zajmiemy się rodziną Cullenów. Wszyscy wiedzą co i jak ?- zapytała na co wszyscy przytakneli. Znudzona wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i moim oczom ukazał sie Cris. Wysoki umięśniony i przystojny wampir. Jego oczy były koloru szkarłatnego. Ja go kocham lecz bez wzajemności.
-Tak ?- spytałam a on w odpowiedzi przybliżył swoją twarz do mojej. Nie czekając dłużej zarzuciłam ręce na jego szyje i pocałowałam. Teraz i jego przekonam do swojego planu.

( Bella )

Po polowaniu skierowałam się centralnie do domu Edwarda. Postanowiłam dziś porozmawiać z Jasperem. Teraz byłam ich częstym gościem w ich domu. Na tarasie ujrzałam Alice biegnącą w moją stronę. Była ubrana w niebieskie rurki i zwiewną białą koszulkę do tego czarne baleriny.
- Hej ! Gdzie reszta ?- zapytałam po przywitaniu.
- Esme w ogrodzie, Emmet i Rose w kinie Carisle w szpitalu a Edward i Jazz w salinie. - oznajmiła. Weszłam równo z Alice do salonu. Chłopaki siedzieli przed telewizorem oglądając mecz.
- Cześć wszy..- niedokończyłam ponieważ Edward przerwał mi pocałunkiem.Usłyszałam za sobą śmiech Jaspera i Alice. Oderwałam się od ukochanego.
- Hej...- wyszeptałam na co  ten uśmiechnął się rozbrajająco.
- Witaj Kochanie.- odpowiedział. Złapałam do za rękę i usiadłam z nim na kanapie. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Jasper mówił od czasu do czasu lecz wyglądał na zamyślonego.
- Jasper możemy porozmawiać ?? Na osobności ?- zapytałam podkreślając ostatnie słowa.
-Jasne.- oznajmił.
-Mam byś zazdrosna/zazdrosny?? - powiedzieli w tym samym czasie Edward i Alice. Zaczęłam z Jasperem się śmiać. Gdy się uspokoiliśmy wyszliśmy z domu biegnąc w stronę Mojej i Edwarda polany. Usiadłam pod drzewem a w moje ślady poszedł Jasper.
- Od dłuższego czasu mam dziwne przeczucie. Jakby miało coś się stać.- powiedziałam
-Nie ty jedna. - odparł smutno.
- O co chodziło tej Marii ??- zapytałam po chwili ciszy. Jego twarz wyrażała smutek i strach.
- Zaczęło się to.......



Hejka wam :* Pisałam o resztkach sił :( Nie wyszedł mi rozdział Wiem :((
Następny może będzie w środę. Spać mi się chcę a jest godzina 22:07. Oczy same mi się zamykają.  Ok to dobraNoc kochani :) Baj Baj :*




niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 6

,, ...Jeszcze nie czas nie przyszła
Chwila,
Jeszcze nie czas nie wybiła
Godzina,
Szczęście powróci razem z
Nim,
I nada życiu sens ...``

(.Bella.)

To jest zbyt piękne aby było prawdziwe. Wszystko się układało. Lecz ja miałam przeczucie że coś się stanie. Ale to będzie coś co zmieni moje życie w 100%. Nikomu nie mówiłam o tym. Bo po co ? Uznali by mnie za wariatke. Nie chciałam ich drugi raz stracić. Maria. O co jej wtedy chodziło? ,, Gdy się zobaczycie powiedz mu że do potrzebuję". Myśląc o tym dojechałam do Cullenów. Wysiadłam z samochodu idąc powoli w kierunku drzwi. Wchodząc do salonu usłyszałam czyjąś kłótnie. Po chwili moim oczom ukazali się Emmet i Esme. O Boże. Cały salon był w piórach. Wyglądało to jak zima zamknięta w domu. Wszędzie były pióra.
-Emmet! Jeśli to za 1 h nie zniknie z moich oczu to możesz pomażyć o grze w Bejsbola! Nadodatek będziesz jeździł przez 4 miesiące z Alice na zakupy. Więc jak ?? - powiedziała patrząc na przestraszonego Miśka.
- Tak mamo. - wyszeptał zlękniony. A więc gra w Bejsbol to jego czuły punkt. Kiedyś to wykorzystam . Z uśmiechem na ustach przyglądałam się scenie. Esme widząc mnie przywitała się ze mną. Po chwili już jej nie było w pomieszczeniu a ja zaczęłam się śmiać. Emmet właśnie odkurzał co było widokiem komicznym. Misiek widząc mnie rzucił poduszką naco ta ze spotkaniem ze mną się rozpadła.
- Osz Ty!- warknęłam i wzięłam poduszke. I To Był Mój Błąd. W tym samym momencie do salonu weszła Esme.
- Bella ty też? Emmet podzieli się z tobą obowiązkiem.- oznajmiła. Zaczełam się tłumaczyć lecz ta nie słuchała. Ja się kiedyś mu odwdzięcze! I czas mijał na sprzątaniu pokoju. Po niecałych 2 godzinach pokuj lśnił czystością. Gdy sprzątaliśmy dowiedziałam się że reszta jest na polowaniu. Czekając na resztę zaczęłam oglądać z Emmetem jakąś komedie z której był niezły ubaw.
- Gdzie oni pojechali na to polowanie? - spytałam Esme gdy przechodziła obok nas.
- Na Kozie Skały. Powinni wrócić niedługo.- odparła matczynym głosem na co ja się uśmiechnęłam. Po 15 minutach usłyszałam warkot silnika.  Uradowana wybiegłam na taras. Chwilę później byłam w ramionach ukochanego całując namiętnie.
- Tęskniłam! - powiedziałam z wyrzutem na co ten uśmiechnął się łabuzersko. Taki uśmiech najbardziej lubię.
- I mnie to mówisz? Też za tobą tęskniłem. I to bardzo...- odparł i wpojił się w moje usta. Później muszę porozmawiać z Jasperem o tej "Marii". Lecz to potem. Teraz muszę się nacieszyć się Edwardem. Moim Edwardem.

Polecam :)

Jeśli ktoś ma ochotę przeczytał by bloga mojej koleżanki o Zmierzchu :*
Nie chcę aby przykro się jej zrobiło.
http://zmierzh.blogspot.com/2014/12/prolog.html?m=1

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 5 cz.2

( Edward )

Wyszedłem z domu z zamiarem przemyślenia tego wszystkiego. Bella ..To o niej cały czas myślę. O miłości mojego życia. Wyczułem słodką woń mojej ukochanej. Gdy dotarłem na miejsce ujrzałem ją. Polowała. Gdy skończyła oddaliła nieprzytomną pumę na bok. Chyba zorientowała się że jej się przyglądam bo odwróciła się w moją stronę.
- Co tu robisz ? - zapytała siadając na powalonym drzewie. Cały czas mi się przyglądała. Podeszłem do niej i ukucnołem. Spojrzałem w jej piękne złote oczy. Speszona odwróciła wzrok.
-Bello .. Proszę spójrz na mnie -poprosiłem.
- Po co ?! Żeby znów cierpieć? Żeby znów płakać po nocach i żyć ze świadomością że nic do mnie nie czujesz ? Nie Dzięki . - Wyszeptała płacząc po wampirzemu. Skrzywdziłem ją. I to bardzo.
-To co powiedziałem wtedy w lesie to było kłamstwo. Ja... Ja Kochałem Kocham I będę cię kochać do końca mojej egzystencji a nawet więcej. Zrozumiem jeśli nic do mnie nie czujesz.- powiedziałem załamany. Spojrzała na mnie zaskoczona .Po chwili na jej ustach pojawił się uśmiech . Jej twarz zbliżała się do mojej. Nieczekając dłużej przyciągnełem ją do siebie. Po chwili nasze usta były połączone w namiętnym i zachłannym pocałunku.
-Kocham cię.-wyszeptała między pocałunkiem.
-Ja też cię kocham. Jak wariat.-powiedziałem przerywając namiętny taniec naco ta wybuchła śmiechem.
-Nie zaprzeczę.-odparła. Przyłożyła mi dłoń do policzka. Przed oczami zaczęły pojawiać się obrazy. Atak przez Marię, przemiana, ucieczka z domu, pierwsze polowanie, podróż do Włoch, treningi, spotkanie z Elezarem , pobyt na Alasce. Zobaczyłem też spotkanie z Rose i spotkanie w szkole z nami. Obrazy zniknęły . Dar. To na tym on polegał. Odwrócony o 180 stopni od mojego .
- Tyle mnie minęło. -oznajmiłem na co ta się zaśmiała. Trzymając się za ręce pobiegliśmy w stronę mojego domu.

piątek, 5 grudnia 2014

Życzę Wam...

Dzień Mikołajek,
To nie dzień bajek,
Tu wszystko stać prawdziwe się może.
Więc jeśli wierzysz w Świętego Mikołaja,
możesz być pewny - on ci pomoże.!
A gdy Mikołaj nie da paki,
spuść mu wpierdol taki.
A gdy Mikołaj cię ominie,
zrób na wieczur smutną minę,
bo to obowiązek Świętych,
by przynosić nam prezenty!


Wszystkiego Naj Najlepszego !

Rozdział 5

Dedykacja dla :

Karolina Grodzka
Asia JOANNA
Alice Cullen
Wiktoria Stoessel
Aniela Czajkowska
Dzięki że jesteście :*

( Bella )

Moje kontakty z Cullenami się polepszyły. Dużo czasu spędzam z Alice i Rose.  Dowiedziałam się także dlaczego wyjechali. Chcieli mnie chronić. Edward? Z nim nie rozmawiałam. On zupełnie mnie ignorował. Traktował mnie jak powietrze. Może to ja popełniłam jakiś błąd ? Nie wiem. Moje uczucia do niego...To oczywiste że go kocham. Gdy mnie ignoruje czuję się jakby ktoś wyrwał mi moje martwe od lat serce. Minął miesiąc od pierwszego spotkania. Wróciłam ze szkoły. Zaparkowałam samochud i poszłam wolnym krokiem do domu. Otworzyłam drzwi i poszłam do swojego pokoju. Weszłam do garderoby biorąc po drodze czarne rurki, czerwoną bluzę z kapturem i czerwone conversy. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po umyciu się ubrałam się w wybrany komplet. Włosy uczesałam u warkocza po boku. Wybiegłam z domu . Czując zapach pumy pobiegłam za nim. Gdy dotarłam na miejsce ujrzałam zwierzyne która czaiła się na sarenke. Skoczyłam na pumę siłując się z nią trochę. Po chwili wbiłam kły w tętnice zwierzaka. Poczułam jak lepka ciecz ugasza moje pragnienie. Gdy skoczyłam posiłek oddaliłam nieprzytomnego zwierzaka. Poczułam że ktoś mnie obserwuje i nie myliłam się. Odwróciłam się i ujrzałam obiekt moich westchnień. Czy on patrzył na mnie z miłością i troską w oczach ???
- Co tu robisz ?- zapytałam . Podeszłam do powalonego drzewa i usiadłam na nim. Zobaczyłam że podchodzi do mnie i.......... ( Ciąg Dalszy już dziś )


Wstałam o 6:30 i nudziło mi się więc zaczęłam pisać rozdział :)




Rozdział 4

(Bella)
- Gdy pewnego dnia czyli tydzień po waszym odejściu poszłam na spacer po lesie. Nagle zaatakowała mnie wampirzyca. Miała na imię Maria. Powiedziała cytuje  ,,- Nasza słynna Bella! Doszły mnie słuchy że znasz rodzinę Cullenów? Mam pewną sprawe do Jaspera. Gdy się zobaczycie powiedz mu że go potrzebuję." Skoczyła na mnie a potem była już tylko ciemność i okropny ból. Jakbym paliła się żywcem. Po trzech dniach wróciłam do domu . Spakowałam się i uciekłam z domu. Udałam się do Volturii. Mieszkałam tam tylko 70 lat tylko i wyłącznie dlatego aby nauczyć się walczyć . Oczywiście nigdy nie zabiłam człowieka. Odeszłam od nich ponieważ miałam dość krzyków zabijanych ludzi. Aro ledwo mnie wypuścił. Dziwne ale czułam się jakbym była dla niego ważna. Teraz wiem dlaczego.-zaśmiałam się- Pojechałam na Alaske. Tam poznałam Elezara i jego rodzinę. On ma dar wykrywania darów. Wtedy dowiedziałam się że mam 2 dary.- spojrzałam po twarzach zebranych. Byli zszokowani.
- Jakto 2 dary??- spytał Emmet.
- Czy mógłbym wiedzieć jakie to dary ? - zapytał podekscytowany Carisle.
- Tarcza mentalno - fizyczna i przekazywanie myśli przez dotyk ale też mogę czytać w myślach za pomocą dotyku.- oznajmiłam.
- Kolejny telepata w rodzinie !- zażartował Emmet naco cała rodzina wybuchła śmiechem. Spojrzałam na Edwarda. Cały czas się na mnie patrzył. Zignorowałam go i wdałam się w rozmowe z resztą. Jasper wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał. Miałam przeczucie że coś się stanie. Coś złego.

Hejj.;* W historii o zmianie Belli w wampira pomogła moja BFF Karolina :) Wena mnie przygniata i znów wcześniej :)  NN może będzie jutro? To zależy od humoru i od mamy :)
Grozi mi że zabierze mi telefon bo się " źle Uczę". Więc musze zakuwać bo za tydzień wywiadówka :( Lol's . Pozdrawiam :) :**

czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 3

( Alice )
Tak bardzo z nią tęskniłam ! Bałwan ! Zadufany w sobie EGOISTA ! Rozumiem że chciał ją chronić ale nie w taki drastyczny sposub. :( Przez te 100 lat nawet Emmet nie był na tyle głupi aby żartować. Owszem nie odpuścił Edwardowi że zostawił Belle . Nasze życie było monotonne. Ciągle przeprowadzki i nowe szkoły . Życie ze świadomością że Bella cierpi było smutne. Jedno było BARDZO dziwnie że nie widziałam Belli w swoich wizjach. Cała rodzina cierpiała wraz z Edwardem. Ona była członkiem naszej rodziny. Traktowałam ją jak siostrę. Była moją powierniczką. Miałyśmy podobne charaktery. Zawzięte i waleczne. Byłyśmy odważne. Jak bliźniaczki. Myśląc o tym moje oczy zaczęły niemiłosiernie szczypaç. Ja za nią CHOLERNIE TĘSKNIE.!! Siedziałam na fotelu czytając czasopismo o modzie. Nagle do domu wparowała Rosalie. Była radosna ale także zszokowana. Dziwna mieszanka emocji.
- Widziałam ją !! -wykrzykneła.  Edward wyczytał coś z jej myśli ponieważ wyszedł trzaskając drzwiami.
- Rose mów jaśniej .-powiedział Jasper wraz z Esme.
- Bella ! Ona żyje ! Widziałam ją na własne Oczy!- Pisneła radosna. Zupełnie mnie zszokowało.
- Jakim cudem ? -spytał Emmet.
- Ona jest nieśmiertelna. - oznajmiła.
Zaczęłam skakać ze szczęścia. Wiedziałam że jej losem jest być wampirem. To  było jej przeznaczenie.
-Alice co ci ?? -spytał Jazz. No tak . Nie byłam taka radosna od 100 lat.
-Jasper ! Czy ty niczego nie rozumiesz? Oni wreszcie będą mogli ze sobą być. Nie grozi im już Volturii. Wreszcie będą naprawde szczęśliwi!- powiedziałam dumna ze swojego planu. On poprostu jest genialny.
-Wreszcie Będą szczęśliwi .- wyszeptała Esne przytulając Carisla. Spojrzałam na Emmeta i Rose . Byli przytuleni do siebie uśmiechając czule do siebie. Podeszłam do Jazza całując go czule. Dawno nie widziałam mojej rodziny takiej szczęśliwej.
-Wreszcie nacieszą się sobą-oznajmiła Rosalie.
Atmosfera w domu była luźna . Wszyscy byli w skowronkach. Edward do domu wrócił w środku nocy. Musiał to wszystko przeanalizować. Minął tydzień od wiadomości o Belli. Jutro pierwszy dzień szkoły. Razem z Rosalie i chłopakami wybraliśmy się ns zakupy. Kupiłam sobie mnóstwo pięknych ubrań. Do domu wróciliśmy po 8 godzinach. Ehh.. Z chłopakami nigdy nie można gdzieś jechać !! Całą droge jęczeli i narzekali. Wreszcie nadszedł dzień szkoły. Ubrałam się w czarną sukienke do kolan i 13 cm szpilki. Włosy podkręciłam prze co efekt był boski. Teraz wiem dlaczego mówią na mnie chochlik. Zeszłam do salonu gdzie Jasper wręcz pożerał mnie wzrokiem. Zeszłam do garażu i wsiadłam do volvo Edwarda. Po 15 minutach byliśmy na parkingu. Wchodząc na sale wyczułam zapach wampira. Bella wyglądała pięknie.
-Bella !-pisnełam radośnie na widok przyjaciułki.
-Heeej...-powiedziała znudzona. Zechciało mi się płakać. Bella wygladała na smutną. Jej oczy były przepełnione smutkiem jak Edwarda. Oni marnieją w oczach!
- Możemy porozmawiać??- zapytał Jazz naco ta skineła głową. Wyszliśmy na parking. Pojechaliśmy wraz z Bellą do naszego domu. Po 15 minutach byliśmy pod Willą.
(Bella)
Wysiadłam z samochodu idąc za Cullenami. W progu przywitała mnie Esme.
-Bello. Ja tak bardzo cię przepraszam. Nie było nas w najtrudniejszych chwilach twojego życia. Tęskniłam.- powiedziała przytulając i płacząc za razem.
- Ja też tęskniłam za tobą mamo. ( Bella gdy była człowiekiem mówiła tak do niej). Esme słysząc co powiedziałam uśmiechneła sie rozczulona. Zaraz po niej przywitała mnie reszta oprucz Niego. :( Przykro mi się zrobiło.
Usiadłam na kanapie obok Esme.
-Jak to się stało że jesteś wampirem?-spytał Carisle.
-Gdy...

Hmmm...Ciekawi co dalej? Trochę się pospieszyłam z rozdziałem :* O 2 dni. Wena mnie rozsadza:) Nn pojawi się niedługo. Przewiduje niedziela / sobota. Pozdrawiam. ♡♥


środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 2.

Moje życie znów runie jak zamek z piasku. Nie było dnia abym nie myślała o nim. Miną tydzień od rozmowy z Rose. Jutro 1września więc z tą datą idzie początek roku szkolnego. Przez cały ten czas nauczyłam się więcej niż nauczyciel. Dużo rozmyślałam też o Nim i o rozmowie z Rosalie. Postanowiłam porozmawiać z Cullenami lecz nie teraz. Jakbym mogła  
dałabym sobie rękę uciąć że i oni będą tam chodzić. Bałam się pierwszegodnia szkoły. Bałam się spotkania z Nim. Tęskniłam za chochlikowatą Alice która poprostu ubóstwiazakupy to samo z Rosalie. Za opanowanym Jasperem i trzeźwo myślącym Carislem. Za Esme tą dobrą kobietą która była dla mnie drugą mamą. Tęskniłam za jej matczyną miłością. Emetem który rozśmieszy nawet zmarłego.Za jego głupimi uwagami.  Taa ten to ma tak zawsze. Za nim. Za jego czułymi i namiętnymi pocałunkami. Całą noc o tym myślałam. Gdy spojrzałam na zegarek widniała na nim godzina 06:30. Powoli wstałam i poszłam wziąć gorący prysznic.  Włosy postanowiłam wyprostować przez co efekt był wspaniały. Założyłam sukienkę do tego czarne szpilki. Szybkim krokiem aby się nie spóźnić poszłam do garażu. Moim oczom ukazało się czarne Ferrari. Jakie cudo. Podekscytowana weszłam do maszyny. Powoli przekręciłam kluczyk w stacyjce. Ruszyłam z piskiem opon. Na parking szkolny dojechałam po 5-iu minutach. Zaparkowałam koło srebrnego volvo. Powoli wyszłam . Usłyszałam ciche szepty między innymi " ale laska, Fajne auto" itp. Za 10 minut zacznie się akademia. Wolnym krokiem poszłam na sale. Nie obyło się bez gniewnych spojrzeń kobiet a od strony mężczyzn pełnych pożądania. Jak zawsze ten sam schemat.  Usiadłam w ostatniej ławce czekając  na gadke dyrektora . Na sale weszło 5 wampirów. Doskonale wiedziałam kto to. Usłyszałam ich kroki które zmierzały w moją stronę.
- Bella! -pisneła radosna Alice.
-Heeej...-powiedziałam mniej entuzjastycznie.
-Możemy porozmawiać ? - zapytał Jazz naco ja skinełam głową. Spojrzałam na Niego . Jego oczy były pełne smutku. On wręcz pożerał mnie wzrokiem. Powoli wyszliśmy z sali.
Chyba czekają mnie małe zwierzenia.


Aaa!! Chyba jest różnica ? Trochę dłuższy od poprzedniego :* Nw kiedy będzie NN ale postaram się w Mikołajki :*

Hej :* Ważne !

Jeśli chcecie abym powiadamiała was o następnych rozdziałach to proszę was o numer GG lub linki swoich blogów to was poinformuje o rozdziałach :D

wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 1

(Bella)

Nigdy nie myślałam o wieczności. O wieczności spędzonej samej. Oni byli moją jedyną rodziną. Do dziś ciąży na demną jedno pytanie " Dlaczego Mnie Zostawili ?" Myśląc o tym rozpakowałam pierwszą walizkę. Znów przeprowadzka tym razem do Forks. Kupiłam tam dom a raczej willę. Chodź dla mnie samej to i tak za dużo. Ostatnio mieszkałam na Alasce z Kate, Tanyo,Irino, Carmen i Elezarem ( nw jak to się pisze). Jedno było dziwnie że Cullenowie nie odwiedzili siustr Denali. Carmen była jak Esme, miła i opiekuńcza. Elezar ma dar wie jaki dar ma dana osoba. Podczas mojego pobytu u nich Eleazar odkrył że mam 2 dary. Tarcza mentalno-fizyczna. Ona chyba jest najpotrzebniejsza. Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Ciekawe kto to jest przecież mieszkam w środku lasu. Zbiegłam w wampirzym tempie. Gdy otworzyłam drzwi zupełnie mnie zszokowało... Na zewnątrz stała Rosalie. To znaczy że oni też tu są. Moje życie znów runie.
- Bella? - zapytała zszokowana.
-Rosalie ? Co ty tu robisz? - spytałam opanowana.
-  Wyczułam wampirzy zapach . Jak to się stało? - zapytała przyglądając sie mni.
-Miałam drobny wypadek. Jeżeli ty tu jesteś to on też.-wyszeptałam.
- Bello on cię dalej kocha.

Wiem krótki rozdział :( Sorry na telefonie piszę. Następny pojawi się może w czwartek :)

Prolog

Czas mija a go nadal nie ma . 100 lat minęło gdy odszedł. Mam wrażenie że to było wczoraj. Od tamtego wydarzenia nie obchodzę urodzim.
( Wspomnienie )
Szłam krok w krok za nim. Od rana zachowywał sie dziwnie co nie wróżyło dobrze. Stanął i odwrócił się do mnie. Jego dawniej złote oczy były czarne jak węgiel.
- Stało się coś ? -spytałam dążącym głosem. Coś jest nie tak.
- Musimy wyjechać- oznajmił.
- Co ? Dlaczego? Co ja powiem Charliemu ?
- Bello mówiąc musimy wyjechać miałem na myśli mnie i swoją rodzinę.- powiedział
-Co ze mną ? - wyszlochałam. Ja go kocham a ten mi tu wyjeżdża że już go tu nie będzie ?
- Byłaś tylko zabawką .- Powiedział.Wiedziałam że kiedyś to się stanie ale nie wiedziałam że to już ten dzień.
- To znaczy że z nami koniec ? - Powiedziałam między płaczem .
- Tak ale obiecaj że nie zrobisz sobie nic złego, bo z twoim pechem nic nigdy nie wiadomo.Żegnaj.- Powiedział. Chciałam jeszcze coś powiedzieć ale jego już nie było.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Hejka  :* Mam na imię Ania i mam 13 lat :* Na tym blogu będę pisać swoją historje o sadze zmierzch :*