niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 6

,, ...Jeszcze nie czas nie przyszła
Chwila,
Jeszcze nie czas nie wybiła
Godzina,
Szczęście powróci razem z
Nim,
I nada życiu sens ...``

(.Bella.)

To jest zbyt piękne aby było prawdziwe. Wszystko się układało. Lecz ja miałam przeczucie że coś się stanie. Ale to będzie coś co zmieni moje życie w 100%. Nikomu nie mówiłam o tym. Bo po co ? Uznali by mnie za wariatke. Nie chciałam ich drugi raz stracić. Maria. O co jej wtedy chodziło? ,, Gdy się zobaczycie powiedz mu że do potrzebuję". Myśląc o tym dojechałam do Cullenów. Wysiadłam z samochodu idąc powoli w kierunku drzwi. Wchodząc do salonu usłyszałam czyjąś kłótnie. Po chwili moim oczom ukazali się Emmet i Esme. O Boże. Cały salon był w piórach. Wyglądało to jak zima zamknięta w domu. Wszędzie były pióra.
-Emmet! Jeśli to za 1 h nie zniknie z moich oczu to możesz pomażyć o grze w Bejsbola! Nadodatek będziesz jeździł przez 4 miesiące z Alice na zakupy. Więc jak ?? - powiedziała patrząc na przestraszonego Miśka.
- Tak mamo. - wyszeptał zlękniony. A więc gra w Bejsbol to jego czuły punkt. Kiedyś to wykorzystam . Z uśmiechem na ustach przyglądałam się scenie. Esme widząc mnie przywitała się ze mną. Po chwili już jej nie było w pomieszczeniu a ja zaczęłam się śmiać. Emmet właśnie odkurzał co było widokiem komicznym. Misiek widząc mnie rzucił poduszką naco ta ze spotkaniem ze mną się rozpadła.
- Osz Ty!- warknęłam i wzięłam poduszke. I To Był Mój Błąd. W tym samym momencie do salonu weszła Esme.
- Bella ty też? Emmet podzieli się z tobą obowiązkiem.- oznajmiła. Zaczełam się tłumaczyć lecz ta nie słuchała. Ja się kiedyś mu odwdzięcze! I czas mijał na sprzątaniu pokoju. Po niecałych 2 godzinach pokuj lśnił czystością. Gdy sprzątaliśmy dowiedziałam się że reszta jest na polowaniu. Czekając na resztę zaczęłam oglądać z Emmetem jakąś komedie z której był niezły ubaw.
- Gdzie oni pojechali na to polowanie? - spytałam Esme gdy przechodziła obok nas.
- Na Kozie Skały. Powinni wrócić niedługo.- odparła matczynym głosem na co ja się uśmiechnęłam. Po 15 minutach usłyszałam warkot silnika.  Uradowana wybiegłam na taras. Chwilę później byłam w ramionach ukochanego całując namiętnie.
- Tęskniłam! - powiedziałam z wyrzutem na co ten uśmiechnął się łabuzersko. Taki uśmiech najbardziej lubię.
- I mnie to mówisz? Też za tobą tęskniłem. I to bardzo...- odparł i wpojił się w moje usta. Później muszę porozmawiać z Jasperem o tej "Marii". Lecz to potem. Teraz muszę się nacieszyć się Edwardem. Moim Edwardem.

5 komentarzy:

  1. Awww :* ale słodko , oby tak dalej . Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono Stara postaralas sie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D
    Czekam na kolejny dodaj go szybko! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super kochana! Bardzo mi się podobało. Romantycznie - tak jak lubię!

    OdpowiedzUsuń